12 marca 2015

PROSPEKT JAKO CENNY PRZEDMIOT KOLEKCJONERSKI

Kiedyś w komentarzu do jakiegoś wpisu na temat prospektów, bodaj na Automobilowni, przeczytałem, że zbieranie prospektów to coś tak samo fascynującego jak zbieranie kołpaków (dokładnie tego komentarza nie zacytowałem, ale taki był jego wydźwięk). Może to i prawda, nie wiem, ja w kołpakach nie siedzę (nawet się zrapowało). Na pewno pomiędzy światem kołpaków a światem prospektów jest jedna, obiektywna i mierzalna różnica – istniejący rynek, z ugruntowanymi, stabilnymi cenami najbardziej poszukiwanych broszur. Śmiem twierdzić, że w świecie zbieraczy kołpaków chyba coś takiego nie występuje. Mówiąc o rynku prospektów mam na myśli oczywiście raczej nie nasz kraj, lecz takie państwa jak Niemcy, Wielką Brytanię, czy Stany Zjednoczone, z bogatą, i co bardzo istotne, pielęgnowaną przez tysiące (a raczej setki tysięcy) ludzi tradycją motoryzacyjną.


Jako przykład tego, że kolekcjonerskie prospekty mogą osiągnąć bardzo wysokie ceny prezentuję poniżej dwie zakończone aukcje, na których, co ważne, prospekty zostały sprzedane. Prospekt Ferrari 250 Testa Rossa poszedł za prawie 9200 zł, natomiast prospekt Ferrari 166 Millemiglia za prawie 6000 zł.




Gwoli wyjaśnienia trzeba dodać, że ceny prospektów dzielą się na cztery kategorie: niskie, średnie, wysokie i prospekty Ferrari z lat 40 i 50-tych. 

Pamiętajmy jednak, że w starych prospektach, przynajmniej dla mnie, nie jest najważniejsza ich wartość rynkowa, lecz wszystko to, co przy odrobinie wyobraźni one niosą - emocje, wspomnienia, skojarzenia etc. To prospekty obok prawdziwych starych samochodów najlepiej oddają klimat minionych czasów. Nawet prospekt za 3 euro  może być z wielu powodów wciągający (przykład SZYBKA WRZUTA: AUSTIN MAXI PODBIJA KONTYNENT), podobnie zresztą jak ten za 100 euro (przykład KANSANAUTO KUPLA - BĄBEL DLA LUDU).

Autorem tekstu jest Marcin Litwinowicz. Dziękuję!


Dorzucę jeszcze swoje 3 grosze, jako swoistą przestrogę by nie napalać się jak szczerbaty na suchary. Któż z nas nie przyzna się, że choć raz kupił coś sercem (oczami), bo rozum nie zdążył go w porę kopnąć w zad? No właśnie. Tego typu pułapki czekają nas na każdym kroku, niezależnie od kraju. 

Taki przykład: MERCEDES AMG PROSPEKT, japanich, selten
Któż by się nie skusił? Mieć japoński prospekt AMG! Cena - 29,90 + wysyłka. Nawet do przełknięcia... o ile faktycznie byłby to oryginalny prospekt tylko AMG. 



Tymczasem przedmiotem aukcji jest japoński prospekt, w którym mamy lokalne zdjęcia Mercedesów stuningowanych przez różne firmy, nie tylko AMG. Ot, taka ciekawa gazetka, na pewno nie warta prawie 30 euro. Tak więc, 5 głębokich wdechów, oglądamy całą aukcję i.. nie klikamy w Kup Teraz.






Hitem ostatniego tygodnia był jednak inny prospekt, na który zwrócił mi uwagę stały Czytelnik. Wydawałoby się okazja, której nie można przegapić: Mercedes-Benz AMG C 63 S Brochure... 
Szybsze bicie serca, oczami wyobraźni już widzimy śliniących się znajomych, a my w ciemnych okularach brylujemy na salonach z osobnym prospektem Mercedesa AMG C 63 S... Tak zapewne pomyślało sobie 6 licytujących klikając "Licytuj" w tej aukcji



Kto by się tam przejmował opisem i linijką C-Klasse Limousine und T-Modell...



No właśnie, a to był klucz. Klucz do zdrowego rozsądku. Ciekawe jak długo płakał zwycięzca, który wydał chyba w najbardziej bezsensowny sposób 12,50 euro (+ wysyłka). Wygrał bowiem zwyczajny prospekt Mercedesa Klasy C, który w salonie może mieć za darmo, a na Ebay gdyby był bardzo niecierpliwy za niecałe 6 euro (cierpliwi mogą go wyhaczyć za 1 euro)




Zdjęcie tytułowe pochodzi ze strony www.sportscardigest.com 


3 komentarze:

  1. Zabawa w zbieranie starych prospektów Ferrari to jak gra w rosyjską ruletkę, chyba każdy prospekt posiada teraźniejszy reprint, nawet dla znawcy tematu określenie ze zdjęcia w internecie czy to oryginał z epoki jest ciężkie...czasem można trafić na licytację zaczynającą się od symbolicznego jednego (euro, dolara itp.) ale gdy opis niewiele mówi o pochodzeniu, oryginalności przedmiotu trzeba ryzykować, Albo się uda trafić rarytas za stosunkowo małe pieniądze albo przedruk....wtedy za stosunkowo bardzo duże pieniądze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jarohc
      Generalnie trzeba kupować od sprawdzonych sprzedawców. Jest sporo reprintów, ale większość z nich nawet na kiepskiej jakości zdjęciach widać, że to podróba.

      Usuń
  2. Właśnie z tego powodu bardzo niechętnie patrzę na stare prospekty Mercedesa u nieznanych sprzedawców. Zresztą skoro sam Mercedes Classic drukuje reprinty to co się dziwić?

    OdpowiedzUsuń