Gdy tylko pojawia się zdjęcie jakiegoś polskiego pojazdu, często-gęsto pod spodem czytamy komentarze jak to PRL był potęgą, polskie fabryki wytwarzały genialne samochody, a teraz jest kiła i mogiła, Niemiec z Zasadą zaorali wszystko. Najgorzej na ogólnych forach pełnych znawców motoryzacji. Zresztą wielu z komentatorów jeszcze wtedy nie było na świecie.
Już nie chce mi się tego nawet kontrować, tłumaczyć, że to nie tak, że polskie konstrukcje z lat PRL-u były po prostu złe i w warunkach wolnego rynku przegrały z używaną konkurencją z zagranicy. Czytałem kiedyś wywiad z Sobiesławem Zasadą, który przyznał, że nie wyszło mu z polskimi fabrykami tak jakby tego wszyscy chcieli, włącznie z nim. Powodem były oczywiście betonowe związki zawodowe i niereformowalna kadra. O tym też wspomniał były dyr. FSM Ryszard Dziopak (wywiad z nim udostępnię wkrótce). Dowodem tej tezy jest też artykuł Romana Stefańskiego, który ukazał się w Auto Motor Sport w 1993 roku, a który dziś właśnie Wam udostępniam.
I to nie jest tak, że kiedyś polska motoryzacja była potęgą a dziś jej nie ma. To wierutne kłamstwo. Fabryki, które wytwarzały kiedyś polskie pojazdy, istnieją nadal (no może już poza FSO i FSM/Fiatem w Bielsku) tyle że pod innymi markami. Do tego bardzo rozrósł się sektor fabryk kooperantów produkujących części i komponenty potrzebne do produkcji samochodów także i w fabrykach zagranicznych. Że o polskiej marce Solaris wciąż będącej na topie już nie wspomnę (tak Solaris jest polską marką, choć właściciel jest już zagraniczny; coś jak Skoda, która przecież nie jest niemiecka? Zresztą, nasze Prince Polo jest NASZE a nie amerykańskie jak właściciel Mondelez, prawda?)
PS. Wielkimi krokami nadchodzi kryzys w branży motoryzacyjnej. W efekcie właśnie odbywają się bądź planowane są zwolnienia w wielu fabrykach europejskich. Wraz z nimi, zamykane są i będą fabryki kooperantów. To efekt wcześniejszej arogancji i głębokiego poczucia zajebistości europejskich koncernów, co skrzętnie wykorzystują Azjaci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz