23 października 2016

GTI - MAGIA TRZECH LITER

GTI - chyba najgorętszy skrót w motoryzacyjnym świecie. Niejeden młokos na widok tych trzech liter dostawał dodatkowych pryszczy na twarzy. Powszechnie za ojca GTI uważa się Volkswagena, co oczywiście prawdą nie jest, bowiem pierwszym samochodem gdzie użyto tego oznaczenia było Maserati 3500 GTI z początku lat 60-tych. Skrót GTI to z włoskiego Gran Turismo Iniezione. Wszak Maserati było włoskie! A jako, że ostatecznie Golf wyszedł spod kreski Giorgio Giugiaro, to i włoski skrót jakoś pasuje tu lepiej, niż takie Großer Tourismus Einspritzung. Brakowało by potem jeszcze HH (hände hoch!). Ale o czym to ja miałem... A już wiem. Dziś nie będzie o Golfach GTI, a o konkurencji (bliższej i dalszej), która postanowiła nieco skorzystać z popularności magicznych literek. Jednym to wyszło lepiej, innym gorzej. Przygotowałem dla Was 9 prospektów z lat 80-tych: 5 japończyków i 3 francuzów.


Trochę się zastanawiałem jak uszeregować dzisiejszą prezentację, żeby było i ciekawie i sprawiedliwie. Ciekawie może będzie, gorzej ze sprawiedliwością, bowiem samochody z jednostkami 8- i 16-zaworowymi wrzucone zostały do jednego worka. Zresztą emblemat GTI stał się w pewnym czasie tak popularny, że można go było znaleźć zarówno w modelach kompaktowych (VW Golf, Peugeot 205), jak i w takim zwyczajnym sedanie (Mitsubishi Galant), że o różnych pojemnościach silników już nie wspomnę. U jednych producentów pomysł chwycił i ewoluował (Suzuki Swift, czy wspomniany już Peugeot 205), u innych padł, a jeśli nawet był kontynuowany to już pod innym oznaczeniem (Mazda 323 czy Nissan Sunny). W efekcie oznaczenie GTI stało się bardzo umowne o sporej sile marketingowej, stąd pewnie każdy z Was ma i tak własnego faworyta.

Jak zatem zostały uszeregowane samochody? Biorąc pod uwagę różne pojemności silników za kryterium obrałem ilość koni mechanicznych uzyskiwanych z jednego litra pojemności danej jednostki. Rozrzut efektywności jest całkiem spory, nawet w obrębie naszego wzorcowego Golfa, o czym przekonacie się za chwilę.

Tak wygląda nasz wzorzec:



Golf drugiej generacji kontynuował ideę poprzednika, a z perspektywy czasu można z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że spełnił pokładane w nim nadzieje. Kompaktowa budowa, prosta, niezawodna mechanika to dwa czynniki, które zapewniły sukces modelowi na wiele lat (wydaje mi się, że obecna generacja Golfa sprzedaje się jeszcze siłą marketingowego rozpędu, nadaną przez poprzedników). Golfa II w wersji GTI można było skonfigurować z jednym z 2 silników do wyboru: 8- bądź 16-zaworowym, o mocach odpowiednio 139 KM (78,05 KM z litra pojemności) i 112 KM (62,89 KM z litra pojemności). Następnie w cenniku pojawiły się jednostki z katalizatorem, jak nietrudno się domyśleć słabsze. Silnik 8-zaworowy dysponował mocą 107 KM (60,08 KM z litra pojemności), zaś 16-zaworowy 129 KM (72,43 KM z litra pojemności). Widać, rozrzut od 60,08 do 78,05 jest całkiem spory, niemniej jednak pozwala to utrzymać się naszemu wzorcowi w połowie stawki (no, może ze wskazaniem na tę lepszą połowę). Była jeszcze 160-konna wersja GTI G60, lecz oferowana dopiero pod koniec produkcji, więc się nie liczy. Dziś pozostajemy w latach 80-tych.

Tak więc zaczynajmy! Od najsłabszego do najmocniejszego (ciekawe czy zgadniecie, który model stanął na podium)


Mazda 323 1,6 GTi - 65,75 KM z litra pojemności

Magik. 
Zaczynamy od Mazdy, dla której tytułowa magia trzech liter pasuje jak ulał: samochód oryginalnie oznaczony jest jako Mazda 323 GTX (i takie nawet ma emblematy na zdjęciach w prospekcie.), lecz aby poprawić sprzedaż, przefarbowano go na GTi... Kompaktowy japończyk, którego można było kupić zarówno jako hatchbacka, jak i w wersji sedan. Rozwiązania takie jak elektroniczne zegary, czy opuszczane oparcia tylnej kanapy to rozwiązania rzadko stosowane w tej klasie samochodów. Silnik o pojemności 1597 cm³ z racji tylko jednego wałka rozrządu generował moc 105 KM, co jednak nie przeszkadzało w osiągnięciu 100 km/h w dobrym czasie 9,5 sekundy. Prospekt z 1986 roku.






Elektroniczne zegary wyglądały bardzo efektownie. Aż szkoda, że pomysł nie przyjął się szerzej (dziś też oczywiście stosuje się ten gadżet, ale to już zupełnie inna technologia).



Tak ten wynalazek działa:



Samochód można było sobie zamówić także z tradycyjnymi, analogowymi zegarami




Jak w mało którym kompakcie (a i wtedy minivanie również) pasażerowie tylnej kanapy mogli się w miarę wygodnie zdrzemnąć








Wycieraczka tylnej szyby w sedanie - rzecz niezwykle rzadko spotykana



Peugeot 205 GTI - 66,45 KM z litra pojemności

Zaskoczenie. 
Tak, ale dopiero z perspektywy współczesności, gdy wiemy, że potem było już tylko lepiej, kiedy samochód sięgał po najwyższe tytuły mistrzowskie. Peugeot 205 podobnie jak Mazda przyspiesza w 9,5 sekundy do setki, a silnik generuje moc 105 KM. O tym, że jest wyżej od Mazdy zdecydowała nieco niższa pojemność - 1580 cm³, dzięki czemu poprawił się wynik koni mechanicznych uzyskiwanych z 1000 cm³ pojemności. Samochód okazuje się też trochę szybszy - V max to 190 km/h (Mazda 323 hatchback 184 km/h, sedan jeszcze wolniejszy bo 176 km/h). Prospekt z 1985 roku.










Peugeot 309 GTI - 68,24 KM i 52,49 KM z litra pojemności

Jeden model, dwie skrajności.
Ten sam rok (1987), ta sama pojemność silnika (1905 cm³), lecz dwie równie moce: 130 KM i 100 KM. Jak to możliwe? Ano wszystkiemu winny jest katalizator, który niezbędny był w pięknej Szwajcarii, zaś w Wielkiej Brytanii kierowcy obchodzili się bez niego i nikt nie miał o to pretensji. Co jeszcze ciekawsze - brytyjska wersja 309-tki jest najszybszym sprinterem wśród całej dziś prezentowanej gromadki - pierwszą setkę osiąga już po 8,0 sekundach, a wskazówka prędkościomierza zatrzymuje się dopiero przy wartości 206 km/h! I dumnie powtarzane niemal na każdej stronie prospektu Built in Britain... Może właśnie tu ukryty jest sekret?

Z lewej wydanie szwajcarskie , z prawej brytyjskie (na kolejnych zdjęciach jest na dole)







Jeszcze jedno spojrzenie na deskę, z bliska






Charakterystyczne żółte reflektory kojarzymy głównie z rynkiem francuskim



I jeszcze rzut oka na zegary i podwójną skalę w wersji brytyjskiej



Citroen BX GTi - 72,78 KM z litra pojemności

Ospały.
Citroenowi osiągnąć pierwszą setkę przychodzi z trudem. 10,2 sekundy to najdłuższy czas w dzisiejszym zestawieniu, choć silnik Citroena przy identycznej pojemności jak w Peugeocie 205 (1580 cm³) generuje o 10 KM wyższą moc (deklarowana w prospekcie 115 KM). Nawet prędkość maksymalna 194 km/h nie jest wcale taka najgorsza... Prospekt z 1989 roku.




Jak na Citroena to deska jest zbyt normalna



Garść oryginalnych dodatków



Rzecz rzadko spotykana w europejskich materiałach reklamowych (niezależnie od marki): tabela porównawcza z konkurencją



Mitsubishi Galant GTi-16V - 73,11 KM z litra pojemności

Wersalka.
Wygodny, duży sedan, gdy trzeba szybko potrafi zamienić się w plac zabaw dla dorosłych. Dwulitrowy silnik (dokładnie jego pojemność to 1997 cm³)  generuje moc 146 KM, co pozwala rozpędzić tę limuzynę do 205 km/h, zaś pierwsza setka na liczniku pojawia się w zaledwie 8,7 sekundy. Prospekt z 1988 roku












Kolejny dziś japoński gadżet: konsola ustawień zawieszenia









Nissan Sunny 16V GTI - 75,09 KM z litra pojemności

Robi wrażenie.
Nawet dziś 120 KM z wolnossącego silnika o pojemności 1,6 l. jest wynikiem całkiem niezłym. To również drugi japończyk, który dostępny był w 2 wersjach nadwoziowych: tu sedan i coupe. Dla każdego coś dobrego. Sunny niezależnie od wersji nadwoziowej przyspieszał do 100 km/h w takim samym czasie 9,8 sekundy, choć prędkość maksymalna już nieznacznie się różniła (195 km/h sedan i 200 km/h coupe). Prospekt z roku 1988





Powiew nowoczesności: zegarek z wyświetlaczem ciekłokrystalicznym



Zarówno sedan jak i coupe były wyposażone w wycieraczkę tylnej szyby



Suzuki Swift GTi - 77,04 KM z litra pojemności

Małe serce, duży duch!
To jeden z ciekawszych samochodów w dzisiejszym wpisie. Choć silnik ma pojemność zaledwie 1298 cm³, to za sprawą dwóch wałków rozrządu i 4 zaworów na cylinder potrafi wykrzesać z siebie równe 100 KM. Zresztą o Swifcie GTi było głośno i to całkiem niedawno, gdy Volkswagen pozwał Suzuki za bezprawne jego zdaniem używanie znaku GTi. Spiskowcy twierdzą, że była to zemsta za nieudaną wymianę akcjami obu firm, bo oznaczenie GTI używane jest przez wielu innych producentów, a ich VW się jakoś nie przyczepił. Koniec końców Komisja Europejska uznała, że skrót GTI jest jedynie dodatkiem do nazwy samochodu Suzuki Swift, więc nie ma obaw by klienci pomylili się z powodu podobnej nazwy, stąd skarga VW została oddalona (pełny tekst uzasadnienia TUTAJ). Prospekt z 1988 roku, wersja USA





Rodzina mogła wybrać wersję 5-drzwiową. Silnik ten sam, lecz z jednym wałkiem rozrządu, przez co generował aż o 30 KM mniejszą moc






Na życzenie można było sobie zamówić kierownicę obszywaną skórą. Jednak jakość obszycia pozostawia wiele do życzenia...




And the winner is...

Toyota Celica 2.0 GTi - 78,12 KM z litra pojemności

Najlepszy.
Najszybszy - 220 km/h prędkości maksymalnej. Najmocniejszy - 156 koni mechanicznych. I to wszystko w silniku wolnossącym. Z drugiej strony tak się zastanawiam czy aby pasuje tu oznaczenie GTi... Oznaczenie, które dyskretnie przypomina, że samochód przy którym stoimy za chwilę wystartuje niczym z procy, choć dla większości to taki sam zwykły wózek na zakupy jak ten od sąsiada z dychawicznym motorem. Celica już z daleka "krzyczy" napatrzcie się teraz bo za chwilę powąchacie jedynie moje spaliny! Duże, bardzo sportowe coupe. Ponadto samochód ten Europie bardzo kojarzy się ze zwycięstwami w rajdach. To tak jakby w sprincie na 100 m w zawodach międzyszkolnych stanął sam Usain Bolt.

Prospekt z 1989 roku, wydanie szwajcarskie






Na koniec BONUS: oficjalny folder 40 lat Golfa GTI

5 komentarzy:

  1. kierownica w Swifcie miażdży - kolesie z Radomia zrobią to lepiej za półtorej stówy

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie wszystkie są wspaniałe, uwielbiam GTI i hot-hatche, sam zresztą poruszam się jednym na co dzień.
    Gdybym miał wybrać tylko jeden z nich, hmmmm... Mimo wszystko 205 GTI, ale z silnikiem 1.9.
    BX'a miałem kiedyś z dość dychawicznym 1.4, ale i tak dawał mnóstwo frajdy z jazdy.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja z kolei nie, od każdego z prezentowanych wolałbym Mercedesa W124 nawet w wersji 200D, byleby z automatem był.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać jesteś szczęśliwym, niezestresowanym człowiekiem, któremu nigdzie się nie spieszy :)

      Usuń