Za oknem zima, ale jak nie zima – ani mrozu, ani śniegu, a przez to jakoś tak ponuro. Myślę, że większość z nas, miłośników zabytkowych aut, ma już tego dość. No nic, już niedługo. Robiąc ostatnio remanent w zdjęciach z ubiegłego roku (a właściwie nie zdjęciach tylko „jotpegach”) w celu wywołania najciekawszych z nich, wpadł mi w oko folder „MCH 2011”, czyli Monte Carlo Historique 2011. Pomimo, że minęło już ponad 5 lat od tego wydarzenia myślę, że warto podzielić się w sieci tym co udało się wówczas „ustrzelić”.
27 stycznia z Placu Teatralnego w Warszawie wyruszyło w kierunku Monako prawie 100 załóg w samochodach wyprodukowanych nie później niż w 1979 r. Były takie ikony rajdów jak Alpine A110, Fordy Escorty RS, Porsche 911, Lancie Fulvie, Renault 8 Gordini, Mini Coopery, a także auta mniej kojarzone z rywalizacją sportową jak Jaguary E-Type, Citroeny DS i SM, czy VW Garbusy (uprzedzając uwagi wiem, że o sukcesach sportowych tych aut też można wiele napisać). Część samochodów spędziła noc w garażach Hotelu Victoria – ależ to musiał być klimat, jak prawie 40 lat temu. Dzięki wsparciu władz Warszawy, przy ogromnym zainteresowaniu mieszkańców stolicy, udało się zorganizować prawdziwe europejskie święto dla fanów klasycznej motoryzacji, które przyćmił bodaj dopiero ubiegłoroczny światowy zlot miłośników starych Citroenów w Toruniu.
Niestety w kolejnym roku, na skutek niekorzystnych (przynajmniej dla nas) zmian w regulaminie, było już mniej europejsko. W 2012 r. z Warszawy wystartowało tylko 19 załóg, w tym niemal połowa w Fiatach 125p. Te niekorzystne zmiany w regulaminie to możliwość dowolnego wyboru przez uczestników miasta startowego, bez względu na wiek samochodu i pojemność silnika. W konsekwencji dużo większym powodzeniem cieszyły się miasta położone zdecydowanie bliżej Monte Carlo niż Warszawa, takie jak Turyn, Barcelona, czy Reims. Duży wpływ na decyzje załóg miała również jakość dróg, a wtedy do granicy niemieckiej nie dało się jeszcze z Warszawy dojechać autostradą. Wisienką, na kiepskim jednak torcie, był w 2012 r. gość honorowy imprezy, był Mistrz Świata, Szwed Björn Valdegard.
To przejdźmy do zdjęć z pamiętnego 2011 r.
Niestety, ze względu na stale rosnącą ich wartość, w Monte Carlo Historique coraz rzadziej startują Stratosy. Strach przed uszkodzeniem aut powoduje, że nawet okrutnie majętni właściciele wolą kontemplować swoje auta w prywatnych garażach zamiast upalać je zgodnie z ich pierwotnym przeznaczeniem. No właśnie …… tak kasuje się pół miliona euro (a może więcej)
Autorem tekstu i zdjęć jest Marcin Litwinowicz. Dziękuję!
Oooo.... Polonez Caro tez startował !!!!!
OdpowiedzUsuńPolonez Caro z papierami z 1978r dodam :)......
OdpowiedzUsuńEdycja 2011 była przed wypadkiem Kubicy w Ronde di Andora czy już po? Rajd bez dwóch zdań jest ikoną całego światka motoryzacyjnego :)
OdpowiedzUsuńByłem, oglądałem na żywo. Najlepszy był moment jak tuż przed wjazdem do namiotu na badanie techniczne Lancia Beta Montecarlo zgasła i nie chciała za diabła odpalić, musieli ją wpychać i naprawiać przy sędziach.
OdpowiedzUsuńZielony Triumph przeszedł badanie i umarł tuż po, dosłownie 10 metrów od namiotu sędziowskiego. Zabierali go na lawecie do serwisu ;)