28 listopada 2015

BISCUTER - DREWNIANE AUTO Z HISZPANII

II wojna światowa cofnęła wiele krajów do epoki średniowiecza i to nie tylko w odniesieniu do relacji społecznych. Zniszczenia wojenne, w szczególności miast, brak granic, ustalonego porządku prawnego i instytucji, które czuwałyby nad przestrzeganiem tego porządku, to była rzeczywistość połowy lat 40-tych. Zaraz po wojnie, każdy dzień to była walka, może już nie o życie, ale o w miarę godne życie. Niedobór surowców, artykułów spożywczych, problemy mieszkaniowe, zniszczona infrastruktura przemysłowa, z tym ludzie musieli się zmagać na co dzień.


Już pod koniec lat 40-tych gospodarki krajów Europy Zachodniej zaczęły się odradzać, a wraz z tym wracała normalność. Dużą w tym zasługę mieli Amerykanie z planem Marshalla, choć nie należy go przeceniać. Najistotniejszym impulsem wzrostu, jak to zwykle w historii bywało, były uruchomione mechanizmy rynkowe. Jak ludzie przestali być głodni to zaczęli marzyć, marzyć m.in. o własnym środku lokomocji, chociaż motocyklu, a najlepiej samochodzie. Skoro nie było ich stać na normalne, pełnowartościowe auto, to trzeba im było zaproponować coś w zamian. Tym produktem zamiennym były mikrosamochody. W latach 50-tych powszechne w społeczeństwie marzenie o własnych czterech kółkach (a niekiedy trzech) starali się zaspokoić tacy producenci jak BMW z modelem Isetta, Messerschmitt z modelem KR 200, Glas z różnymi modelami Goggomobila, Zündapp z modelem Janus, czy Vespa.

Sytuacja ekonomiczna Hiszpanii zaraz po wojnie była jeszcze gorsza niż takich krajów jak Francja, Anglia, czy nawet Niemcy. Zniszczenia wojenne i nałożone międzynarodowe embargo handlowe utrudniały, lub wręcz uniemożliwiały, rozwój zacofanego kraju. Hiszpanie musieli radzić sobie sami, nie mieli tak kluczowego dla Stanów Zjednoczonych położenia geopolitycznego jak inne kraje Europy Zachodniej. Ubogie społeczeństwo i brak napływu nowych technologii wymuszały stworzenie na rynek hiszpański auta prostego, jak najtańszego w produkcji. Odpowiedzią na takie zapotrzebowanie były samochody Biscuter produkowane w latach 1953 – 1960. Były one proste nawet jak na standardy mikrosamochodów.

Pierwsze auto Biscuter, model 100 (choć nie była to oficjalna nazwa - analogicznie jak w przypadku naszej Syreny), stworzone zostało w 1953 r. w oparciu o licencję zakupioną przez firmę Autonacional S.A. z Barcelony. Projektantem auta był Francuz Gabriel Voisin (ten od bajecznych przedwojennych aut w stylu art deco), który pierwotnie stworzył samochód na rodzimy rynek. Ten jednak nie przyjął z entuzjazmem tak mało wyrafinowanej konstrukcji. Minimalne wymiary, brak okien i drzwi, a nawet wstecznego biegu. Napęd stanowił jednocylindrowy, oczywiście dwusuwowy, silnik o pojemności 197 cm³ i mocy 9 KM. Rzeczywiście, prościej chyba nie można (no chyba, że przejdziemy do świata dziecinnych zabawek napędzanych siłą mięśni, choć i tu wydaje się, że nawet blaszany Moskwicz na pedały posiadał więcej finezji)



Projekt wzięli Hiszpanie i w sumie do 1960 r. wyprodukowano około 12 tys. pojazdów Biscuter w różnych wersjach (niektóre źródła podają prawie 20 tys.).  Były one dość częstym widokiem na hiszpańskich drogach w latach 50-tych, szczególnie w dużych miastach. W 1957 roku firma poszła krok dalej i próbowała nawet stworzyć samochód sportowy pod nazwą 200F Pegasin, który stylistycznie, w założeniu producenta, miał nawiązywać do wyglądu Pegaso Z-102. Miał to być produkt dla zamożniejszej klienteli (wówczas jeszcze samochody SEAT uchodziły za luksusowe, w szczególności pierwszy model 1400).



W opinii wielu osób najciekawsza wersja Biscutera to częściowo drewniany model  200-C Comercial. Ta wersja produkowana była tylko w latach 1958 – 1960. Od ponad pół wieku połączenie samochodu i drewna nieodłącznie kojarzy się z amerykańskimi woodie car (ewentualnie w naszej części Europy z AWZ P70, czyli „petką”, ale ten wątek zostawmy na boku).  200-C Comercial to jeden z nielicznych, można rzec, „woodie microcar” (nie chodzi o samą częściowo drewnianą konstrukcję, gdyż takowa była stosowana w niejednym mikrosamochodzie,  ale o tak widoczne wyeksponowanie drewnianych paneli nadwozia).



Tak auto to prezentowało się w prospekcie wydanym w 1958 r. 




a tak w reklamie gazetowej



i jeszcze tak, dzisiaj byśmy powiedzieli, w spocie reklamowym



W 2013 r. Biscuter 200-C Comercial został sprzedany przez dom aukcyjny Sotheby’s za 19 550 $, a pochodził oczywiście z kolekcji Bruce’a Weiner’a (TUTAJ)

Dla równowagi coś z przeciwległego bieguna motoryzacyjnego wszechświata (oczywiście nie w znaczeniu geograficznym), drzwi wspomnianego Pegaso – dzieło sztuki samo w sobie. 



Autorem tekstu jest Marcin Litwinowicz. Dziękuję!




1 komentarz:

  1. My mieliśmy plastikowego Trabanta a Hiszpania ma drewnianego Biscuter'a :)

    OdpowiedzUsuń