W najnowszym numerze Classicauto ukazał się artykuł prezentujący Alpinę B3 3.0 oraz B12 5.7. Puryści mogą zapytać, czy są to już klasyki? Odpowiedź może być tylko jedna, zdecydowanie są i dobrze się stało, że na łamach tak szacownego magazynu zostało to potwierdzone.
Alpina Burkard Bovensiepen GmbH, bo tak brzmi pełna nazwa firmy, to coś znacznie więcej niż tylko tuner BMW. To producent samochodów, który tworzy własne auta na bazie modeli BMW. Z technicznego punktu widzenia można powiedzieć, że decyduje o tym głównie nadawany nowy numer VIN, ale tak naprawdę dla miłośników prawdziwych aut jest rzeczą oczywistą, że jeździć Alpiną, a jeździć BMW, to dwa zupełnie różne światy, które w sensie materialnym są ze sobą spokrewnione, ale w sensie duchowym mają niewiele wspólnego.
Alpiny produkowane do połowy lat 80-tych mają dzisiaj na rynku niekwestionowany status cenionych klasyków, co odzwierciedla zainteresowanie tymi autami kolekcjonerów oraz ceny dochodzące niekiedy do 100 tys. euro. „Kultowość” Alpiny widać również na rynku prospektów. Broszury tych aut (te z okresu do rekinów włącznie) są trudno dostępne, a ich ceny zaczynają się od około 100 euro, przy czym należy tu rozróżnić prospekty samochodów od prospektów tylko akcesoriów tuningowych oferowanych przez Alpinę (są to wydawnictwa znacznie łatwiej dostępne, np. akcesoria do modelu E28, czy nawet E21, oferowane były jeszcze w latach 90-tych).
Czym była Alpina na przełomie lat 70-tych i 80-tych zobrazować można zestawieniem tabelarycznym zamieszczonym w artykule w magazynie Sport Auto z 1979 roku. Oto one:
Alpina 328, oparta na modelu E21, z ceną 45 700 DM była ponad dwa razy droższa od BMW 323i, wówczas najmocniejszej trójki. Cena ta była zbliżona do ceny topowego BMW 635 CSi (50 400 DM) i Porsche 928 (58 800 DM). A jak wyglądały osiągi? Jeżeli chodzi o przyspieszenie Alpina 328 na rozpędzenie do 100 km/h potrzebowała 7,6 sek. i bez problemu można było nią objechać takich konkurentów jak BMW 635 CSi, czy Mercedes 450 SLC 5.0. Tylko Porsche 928 legitymowało się przyspieszeniem porównywalnym do Alpiny, przy czym nawet ono kucało w konkurencji od 0 do 180 km/h. Również prędkość maksymalna nie odstawała od najmocniejszych sportowych aut końca lat 70-tych.
Poniżej zaprezentowany został unikatowy prospekt Alpiny z końca lat 70-tych (prawdopodobnie 1977 lub 1978 r.) oraz press kit z początku lat 80-tych (prawdopodobnie 1982 r.).
Najpierw prospekt, wydany na grubym, delikatnie karbowanym papierze
Wiadomo, kto kogo łyka
Ze względu na zabudowane chińskim plastikiem silniki we współczesnych autach, pokazując dziecku stary prospekt Alpiny można powiedzieć: „Zobacz, tak wygląda prawdziwy silnik”
Być może najładniejsza deska w historii motoryzacji, piękny kokpit E21 uszlachetniony przez Alpinę
A teraz press kit zawierający dwa prospekty, trzy sonderdrucki, magazyn Auto Zeitung oraz wyciągi z artykułów prasowych. To wszystko w pięknej, bogato zdobionej zdjęciami, teczce. Okładka teczki wygląda tak
tak jej pozostała szata graficzna
a tak zawartość teczki (choć nie widać tu jednego prospektu)
Pierwszy prospekt stanowiący element press kitu składa się z 16 stron i zawiera szereg szczegółów technicznych (kiedyś takie kwestie interesowały bogatych klientów, dzisiaj nie wiedzą oni nie tylko jak działa silnik, ale nawet nie zaglądają pod maskę swoich aut)
Drugi prospekt to 6 stron prezentujących w szczególności design oraz akcesoria
Dalej magazyn Auto Zeitung, numer 21 z 1978 r., w którym jest artykuł o Alpinach
i trzy sonderdrucki (czyli przedruki artykułów z magazynów motoryzacyjnych)
I na koniec przedruki artykułów z prasy pozamotoryzacyjnej: Süddeutsche Zeitung, Der Spiegel, Abenzeitung i Frankfurter Allgemeine Zeitung
i jeszcze reklama
Acha, zapomniałem, coś z innej bajki, zdjęcie z prospektu Saaba. Skandynawskie auto, załóżmy, że na skandynawskiej autostradzie (pewnie faktycznie tak było, ale wszyscy dzisiaj powiedzą, że to niemiecka), ponad 200 km/h na zegarze BMW, ale Saab przechodzi lewym pasem. W całym prospekcie nic o emisji CO2 – straszne!
Autorem tekstu oraz skanów jest Marcin Litwinowicz. Dziękuję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz