Prowadzenie bloga to praca niełatwa, tym bardziej jeśli nie jest się urodzonym humanistą tak jak w moim przypadku. Z drugiej strony blog jest jak narkotyk. Zbierasz materiały, uczysz się zagadnienia, tworzysz i... czekasz na reakcję czytelników. Cóż to za blog pisany ot "do szuflady" bez interakcji z odbiorcą? Komentarze, maile i w końcu osobiste spotkania to właśnie te czynniki, które podsycają "nałóg". I nie chodzi tu o ochy i achy. Wiele z maili to cenne doświadczenie i nowe wiadomości poszerzające horyzonty. Dzięki nim hobby nabiera rumieńców. W taki sposób poznałem Huberta i jego Fiata 126 z silnikiem... Goggomobila! Tak, oryginalnie zamontowanym dwusuwem o pojemności 250 cm³. Hubert zgodził się gościnnie napisać dla Czytelni, więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko zaprosić Was Drodzy Czytelnicy do lektury!
Jakiś czas temu zupełnie przypadkowo byłem u znajomego i zobaczyłem u niego 2 Maluszki. Pamiętam było to dokładnie 7 kwietnia 2012 roku. Przyjrzałem im się trochę i zauroczyły mnie totalnie. Ale jako, że te auta nigdy aż tak mocno mnie nie pociągały to odpuściłem sobie. Jednakże jakieś pół roku później znowu byłem u wspomnianego znajomego i powiedział, że chce sprzedać te Maluszki. Nie wiem dlaczego, nie umiem tego logicznie wytłumaczyć, ale je zakupiłem :D Oba Malacze to wersje eksportowe na Niemcy i oba są stamtąd sprowadzone.
Pomarańczowy (rocznik 1977) jest nie lada gratką. Od nowości ma dwusuwowy silnik od niemieckiego Goggomobila o pojemności 250 cm3 i mocy 12-15 KM. Przebieg wręcz symboliczny: 13 656 km. Mimo prawie kompletnej dokumentacji (instrukcja obsługi, książka serwisowa, schemat instalacji elektrycznej i skrzyni biegów) do końca nie jestem pewny z którego zakładu egzemplarz ten pochodzi: w Niemczech bowiem tego typu przeróbką zajmowały się Steinwinter oraz Figo. Bazą do przeróbki był Polski Fiat 126p.
Rzadko spotykany emblemat FSM |
Drugim nabytkiem był BIS (rocznik 1988) w najlepiej wyposażonej wersji. Blacharsko i ogólnie auto bardzo dobrze utrzymane. Jego przebieg to około 36 000 km.
Jednak jako że poza pomarańczowym i Bisem mam jeszcze 2 inne starocie to z jednym z Maluszków musiałem się pożegnać. Padło na Bisa. Auto zostało sprzedane w dobre ręce kupcowi spod Warszawy. A ja tymczasem mogłem się skupić na pomarańczowym.
Auto zakupione w stanie 100% oryginalnym choć z drobnymi brakami
-szyba tylna z pleksi
-brak przedniego emblematu FIAT (aluminiowy) z wersji eksportowej
Stan Steinwintera (Figo?) jak na jego wiek był oszałamiający. Blacharka ekstra, podłoga idealna, bez żadnej wgniotki. Ranty do podnoszenia lewarkiem nigdzie nie draśnięte nie zagięte, pewnie nie dotykane. Auto miało oryginalne felgi z 1977 roku już na nowy rozstaw 4x98, a nie tak jak w Polsce "Cytrynki". Również i opony Michelin były oryginalne - na tych konkretnych wyjechał z salonu. Koła te zostały w stanie oryginalnym i składowane są w garażu, a ja zakupiłem drugi komplet kół z oponami aby tamtych nie rozmontowywać. Na felgach były oryginalne kołpaczki stalowe "Fiat" na śruby.
Za auto porządnie zabrałem się dopiero w sierpniu 2013 roku. Do tego czasu stał schowany w suchym pomieszczeniu. Zacząłem od porządnego umycia/wyczyszczenia i oględzin.
Z ważniejszych rzeczy które wykonałem to:
-remont blacharski skorodowanych miejsc (doły przednich błotników, drzwi kierowcy, wymiana maski, wyprostowanie dachu)
-lakierowanie tylko naprawianych blacharsko elementów, reszta ma oryginalny lakier
-oddanie do tapicera foteli i siedzeń i obszycie ich na wzór oryginału, ponadto dorobienie podsufitówki
-przeczyszczenie układu paliwowego i odpalenie maluszka
-wymiana gum na amortyzatorach
-uzupełnienie braków, wymiana uszkodzonych części, a wszystkie zdemontowane (uszkodzone) oryginały są zachowane w garażu.
Z ciekawostek auto odpalane jest na przycisk pod deską rozdzielczą, ma uchylane tylne szyby, fotele z regulowanymi oparciami, inną skrzynię biegów. Samochodów powstało tylko 3000 sztuk.
Ponadto podaję link do forum rezerwy126.pl gdzie jest temat z maluszkiem i można prześledzić jak to wyglądało na bieżąco, a także jak też forumowicze mi pomagali:
Poza tym film z Youtuba z przejażdżki (jeszcze z niewymienionymi gumami na amortyzatorach):
Możliwe, że auto niedługo będzie na sprzedaż (ciężko ustalić cenę) lub też trafi do kolekcji jednego miłośnika motoryzacji z okolic Torunia, sprawa jeszcze nie przesądzona.
Pozdrawiam serdecznie, Hubert
Historia bardzo interesująca! Dzięki miłośnikom starej motoryzacji takie unikatowe auta jak przedstawiony dziś Maluch są przywracane do życia i pewnie przez wiele lat będą cieszyć oko właściciela. Zbadałem też temat skąd w Niemczech było zapotrzebowanie na tego typu samochody. Okazuje się, że do 1980 roku w Zachodnich Niemczech obowiązywał stary podział na kategorie Prawa Jazdy. Jedną z nich była kategoria IV, która była jeszcze w użyciu przez osoby w podeszłym wieku (od czasu wojny). Obejmowała ona prowadzenie pojazdów z silnikiem nie większym niż 250 cm³ (małe samochody i motocykle). W momencie zakończenia produkcji mikrosamochodów takich jak Goggomobil na rynku powstała nisza, którą wykorzystały 2 firmy: Steinwinter i Figo. Ta pierwsza oprócz Fiata 126 podobnym przeróbkom poddawała Fiata 500. W Internecie można znaleźć skany oryginalnych folderów, które na zakończenie w spisu tu Wam wstawiam:
Chyba to musiały być dla takich osób niezwykle przestronne pojazdy. Chyba dwusuwowy Maluch z silnikiem od Trabanta musiałby robić swoje, ponieważ był prostszy w naprawie.
OdpowiedzUsuńTakie maluchy, to kawał historii :) teraz spotkać na drodze Malucha to cud
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń