Wczoraj wieczorem odebrałem przesyłkę z książką "Żelazo". O ile kolekcja autoArchiwum powiększana jest o właściwie każdy prospekt, to już książki nabywam tylko te najlepsze. Zazwyczaj są to książki opisujące historię samochodu, czy wręcz całej marki. Dobra wiedza merytoryczna uzupełniająca tę z prospektów. Żelazo jednak nabyłem z zupełnie innego powodu...
Żelazo to album z fotografiami samochodów opuszczonych, często zdewastowanych, albo dopiero dogorywających. Żelazo to podróż do świata patyny, rdzy i mchu, w którą zabiera nas w swoich fotografiach Paweł Maciejec, zaś historię każdego z nich do ucha szepcze nam Tymon Grabowski.
Jest to książka, która nie naśladuje, nie kopiuje, za to przeciera niezbadany dotąd motoryzacyjny szlak. Cały nakład pierwszego wydania Żelaza rozszedł się w kilka godzin. Wydanie drugie i - według zapewnień Autora - ostatnie, w parę dni. Nawet jeśli być może pojawią się naśladowcy, Żelazo już na zawsze pozostanie pionierskim projektem, który z miejsca odniósł sukces i tego już nic nie zmieni. Czy stanie się pozycją kultową? Czas pokaże.
Album liczy 114 stron, oprawiony jest w miękką powlekaną folią okładkę (wydane pierwsze miało twarda oprawę). Tyle z metryczki. A dlaczego właściwie nabyłem ten album? Spójrzcie na fotografie. Kadr, światło, kolory. Każda z fotografii oddaje klimat miejsca w którym została zrobiona. I nie jest to zasługą drogiego aparatu, czy fotografowanego obiektu (choć to po części też).
Przeglądając Żelazo człowiek chciałby z miejsca porwać aparat i ruszyć w teren. Wcześniej jednak warto podejrzeć jak się ustawić, na co zwrócić uwagę, by nasza praca była choć zbliżona do tej, którą wykonał Paweł. Nie od dziś wiadomo, że warto podglądać najlepszych i mierzyć wciąż wyżej i wyżej. Żelazo w roli ściągawki początkującego fotografa - czy Autorzy przewidzieli taką ewentualność przeznaczenia swojego dzieła?
smutne to niestety jest...
OdpowiedzUsuńmixy na złomniku były śmieszne, na wesoło - tutaj to na poważnie, więc i radości z oglądania nie ma...
Na wstępie powiem, że bardzo cenię Tymona, a dodam jeszcze, i tu pewnie wielu się ze mną nie zgodzi, że poznajemysamochody.pl wcale nie jest gorsze od złomnika (a może nawet lepsze). To tytułem wstępu, chyląc czoła przed współautorem ww. dzieła.
OdpowiedzUsuńNiestety książka trochę zawodzi, choć trzeba przyznać jest to coś pionierskiego na polskim rynku. Po pierwsze wolę Tymona puszczającego oko do czytelnika, niż Tymona na poważnie. Po wtóre jednak, choć to nie wina autorów, dostępność w Polsce wdzięcznych obiektów do fotografowania jest mizerna. Większość książki to masowe niegdyś "klasyki" z lat 80tych.
Mi udało się kupić pierwsze wydanie :-).
Ciekawostka, okular w pickupie
OdpowiedzUsuńhttp://www.ebay.com/itm/Car-Brochure-2000-Mercedes-Benz-E-Class-Pickup-by-Binz-Germany-/112313637407?hash=item1a266a1a1f:g:ixUAAOSwSlBYr011
Jeśli ktoś szuka heheszek w stylu starych miksów (przy czym tam były focie, nie fotografie) zainteresuje się zapewne publikacjami autorstwa Z. Łomnika
OdpowiedzUsuńniestety jedna trzecia zdjęć to kolekcja Tabenskiego, poszli na łatwiznę- taka parwda.
OdpowiedzUsuń