15 lutego 2017

O TYM JAK CHCIAŁEM ZOSTAĆ PROJEKTANTEM

Większość małych chłopców jak dorośnie pragnie zostać żołnierzem, strażakiem albo policjantem. Na balach przebierają się za Zorro, kowboja, choć u córki w przedszkolu jeden z kolegów w tym roku wystąpił w pasiaku... A ja zawsze chciałem zostać projektantem samochodów. Od najmłodszych lat coś tam rysowałem. Dałem sobie spokój, gdy dowiedziałem się, że droga wiedzie przez ASP (teraz co najwyżej mam ASAP w biurze), ale rysunki pozostały. Co mnie buduje to to, że jakoś tak się składało, że umiałem przewidzieć trendy(?). Wiem, wielu z was się zaśmieje, dlatego też dzisiejszy wpis potraktujcie z przymrużeniem oka. 

Jak to dzieciak coś tam sobie rysowałem przy pierwszej lepszej okazji. Zresztą sądząc po rubryce "Listy" jednego z numerów Auto Świata hobby było całkiem popularne.Ten wycinek trzymam na pamiątkę do dziś



Do dziś zachowały się niektóre szkice oraz jakieś próbne rysunki. Ksero nie było wtedy tak popularne jak dziś, stąd próbne wersje są jedynymi które mi pozostały (oryginały powysyłałem, ale o tym za chwilę).

Był rok 1995. Pewnego dnia starszy kolega powiedział mi, że Bosmal prowadzi klub zrzeszający młodzież lubiąca rysować samochody. To było coś! Niczym drużyna trampkarzy dla początkującego piłkarza! Od tego czasu nie dawałem spokoju koledze. Ustaliliśmy, że on wyśle moje rysunki do Bielska. Oczywiście zawsze ma się jakiś wzorzec, własny styl wyrabia się dopiero z czasem. "Na tapetę" wziąłem rysunek przodu Fiata Punto. Wszystkie wówczas lampy miały kształt zbliżony do zaoblonego prostokąta, ewentualnie z jednej strony zwężającego się ku górze. Pomyślałem: a co gdyby "podciąć" je u dołu. Coś jak tutaj:

To był "projekt" Poloneza

Jako, że nie lubiłem "bezgrillowych" przodów pisałem w podciętą linię górę grilla. Rysunki dałem koledze ten je wysłał i... po pewnym czasie powiedział, że przyjęli go do klubu! Długo mnie zwodził, żeby napisać tam czyje to rysunki i czy mnie też przyjmą. Temat rozszedł się po kościach. W kolejnym roku na zaprezentowano Fiata Palio




W międzyczasie czekając na przyjęcie do klubu Bosmala próbowałem dalej swych sił. Tym razem zabrałem się za Fiata Cinquecento. Obrysowałem, pokolorowałem i wysłałem prosto do Turynu. Były dwie wersje: Sporting (lekko zliftowane Cinquecento) oraz Roadster. Tym razem zrobiłem sobie kserokopie rysunków i te zostały u mnie (niestety niezbyt dobrej jakości). W zamian otrzymałem dużą paczkę. Była na prawdę ogromna! Prospekty, plakaty, modeliki, zegarek Swatch, koszulka, długopis i już nie pamiętam co jeszcze. Do całości dołączono list



Jak wspomniałem wersja Sporting nie różniła się od standardowego Cinquecento. Ot kilka kosmetycznych zmian






Pani od plastyki skrytykowała mnie przede wszystkim za... strzałki! Mają one być smukłe, ledwo widoczne. I już wiem coś więcej ;)
Przy wersji Roadster bardziej puściłem wodze fantazji. Przednie reflektory zaokrągliłem, linię zderzaka podniosłem, zaś grill pozostał na swoim miejscu w efekcie czego teraz był nie między reflektorami, a w zderzaku.



A tak wyglądało potem Seicento...



A właśnie. Jako pierwszy w klasie miałem komputer. Commodore! Tyle, że nie C-64, a PC10-III. Tak, to był jeden z pierwszych pecetów. Procesor o taktowaniu 7,5 MHz, dwukolorowa karta graficzna Herkules i RAM - całe 640 kB. Do tego - wypas - drukarka Epson. 24-igłowa! Sprzęt oczywiście wykorzystywałem też do swojego hobby pracując w praprzodku Painta - program Dr Genius. 

Nie tylko zajmowałem się samochodami osobowymi. Lubiłem też cięższy sprzęt, w tym autobusy. Przygotowałem kilka propozycji dla Jelcza i wysłałem. Oczywiście w domu zostały jedynie wydruki próbne. W rewanżu otrzymałem prospekty i trochę gadżetów z jelczańskiej fabryki, a list podpisał sam inżynier!







Spójrzcie na grill, gdzie poziome wloty wpisałem w elipsę, zaś centralnie umieściłem okrągły logotyp. Zauważyliście taki szczegół w produkcyjnych Jelczach 120M produkowanych też od 1996 roku?



W końcu nie wytrzymałem i wysłałem ponownie rysunki do Bosmala. Tym razem bez pośrednictwa kolegi. Tamtych rysunków nie miałem, więc stworzyłem nowe. Teraz już w Dr Genius, no i były to Polonezy, nie Fiaty. 





Rysunki nie przypadły do gustu i wizja członkostwa w klubie prysnęła niczym bańka mydlana



Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Do listu dołączono profesjonalne rysunki, które potem były dla mnie wzorcem przy następnych szkicach. Taka przesyłka, to prawie jak okrycie skarbu pod nasypem kolejowym







Oczywiście nie jest tak, że ktokolwiek skorzystał z moich rysunków. Raczej traktuję to w ten sposób, że "telepatycznie" udawało mi się wstrzelić w aktualny trend stylistyczny w pewnych szczegółach. Potem pomyślałem sobie (już nie rysowałem tego): grill jest zawsze osobno, ewentualnie wbudowany w zderzak (przy pełnej masce między reflektorami). A jakby go połączyć  miejscem na tablicę i wizualnie wydłużyć aż do dolnej krawędzi zderzaka? Jakiś czas potem:




Że też nie wymyśliłem 6 liczb do totolotka. TYLKO SZEŚCIU!

No nic. Oczywiście na lekcjach, podczas rozmowy telefonicznej, w długiej podróży czasem coś tam sobie gryzmoliłem. To potrafi odprężyć, a i zdrowsze od papierosów jest












Zanim dostałem rysunki z Bosmala w pewnym sensie wzorowałem się na wycinku z Auto Bilda. 


Taka to była moja przygoda. Dziś projektantem nie jestem, ale marzenie częściowo spełniłem, ponieważ pracuję u jednego z producentów samochodów. A czy Wasze marzenia z dzieciństwa się spełniły?






3 komentarze:

  1. Przedostatni rysunek przypomina mi Rodiusa!:D Ja będąc w podstawówce, będąc pod wpływem pierwszej i drugiej części Szybkich i Wściekłych (bardzo proszę o wyrozumiałość :P) odrysowywałem za pomocą kalki różne samochody i je modyfikowałem dodając do nich lotki, spojlery, modyfikując zderzaki, progi i dodając swoje grafiki na karoserię. Pamiętam że wtedy kupowałem za kieszonkowe magazyn MAXI Tuning (znowu proszę o wyrozumiałość...:P) i robiłem kalki tych samochodów. Założyłem nawet swój zeszyt ale gdzieś przepadł i nic się nie zachowało:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne hobby. Ja za bajtla też rysowałem samochody, ale nie w tak profesjonalnym zakresie. Jednak zamiast zostać konstruktorem mechanikiem zostalem konstruktorem w budownictwie. Co zreszta pokrylo się troszke z moimi dzieciecymi marzeniami o architekturze.

    OdpowiedzUsuń
  3. No teraz to jestem pod wielkim wrażeniem, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń