7 listopada 2015

RYNEK: PROSPEKTY MOTOCTKLI HARLEY- DAVIDSON I INDIAN

Jakiś czas temu prezentowaliśmy na łamach autoArchiwum przykładowe ceny starych prospektów traktorów i innych maszyn rolniczych TUTAJ. Uznaliśmy wówczas, że tak wysoki poziom cen wynika najprawdopodobniej z sentymentów byłych lub obecnych bauerów i farmerów (ewentualnie ich potomków). Dzisiaj w dziale rynek ponownie temat wychodzący poza zainteresowania kolekcjonerskie autorów autoArchiwum – coś dla motocyklistów.






Firma Harley-Davidson powstała w 1903 roku i do dziś świetnie prosperuje. Indian jest jeszcze starszy (powstał w 1901 r.), ale niestety poległ ponad 60 lat temu w konfrontacji z rynkowymi rywalami. Obydwie te marki posiadają status, jak to się mawia, „kultowy”. Mieć Harleya to coś więcej niż mieć motocykl, to cała kultura z tym związana i, nie ukrywajmy, dla wielu użytkowników tak pożądany w dzisiejszych czasach prestiż. Do zerknięcia na prospekty motocykli H-D i Indian skłoniła mnie wizyta w warszawskim salonie tego pierwszego producenta, spowodowana imieninami mojego kolegi „harlejowca”. Wpadłem na pomysł, że kupię mu coś związanego z jego pasją, jakiś gadżet. I tu ceny mnie poraziły. Zwykłe kubki po 100-150 zł, apaszki po 200 zł, koszulki po 300-400 zł, a te z kołnierzykiem co najmniej 500 zł, podobnie paski. O kurtkach i innych ubraniach nie wspominam bo pewnie można by za to kupić jakiś całkiem stylowy samochód, np. taki:



Pomyślałem więc, kurcze a może na prezent dać stary prospekt. Nawet dla osób niewtajemniczonych w starą literaturę motoryzacyjną to prawdopodobnie coś ciekawszego, bardziej unikatowego i fajniejszego do pokazania na zlocie niż chiński kubek z nadrukiem Harley-Davidson. Największe źródło starych prospektów H-D i Indian to oczywiście amerykański ebay. A ceny? Raczej od wysokich do bardzo wysokich, choć zależy jak na to patrzeć.

Prospekt Indiana z lat 20-tych, cena 130 zł (tyle co chiński kubek)



Prospekt Indiana z 1913 roku, ale w kiepskim stanie, cena 556 zł (tyle co koszulka z kołnierzykiem)



Zbliżona ceny prospektów Indiana z 1937, 1938 i 1940 roku





Harley Davidson z 1917 roku, cena 809 zł  (~150% ceny koszuli z kołnierzykiem)    



I dwa najdroższe prospekty. Najpierw Indian z 1913 roku, cena 1717 zł (równowartość mniej więcej trzech koszulek z kołnierzykiem)



i Harley z ceną 2170 zł (może nawet kurtkę udałoby się za to kupić w sklepie H-D)



Ze spraw bieżących (w miarę). Nie wiem, ilu czytelników było na tegorocznym Verva Street Racing na Stadionie Narodowym, ale ja byłem. Wizyta miała na celu głównie zapewnienie weekendowej atrakcji dla dzieciaków. Na ogół jak z czegoś jestem niezadowolony to staram się jednak tego nie komentować, bo i po co. Ale w tym przypadku muszę. Pierwsza część tego wydarzenia, czyli pokazy organizowane przez Orlen całkiem fajne - głośno, w miarę szybko, z duża ilością świateł – młodzieży bardzo się podobało. Potem był jednak Top Gear live (bez nazwy Top Gear). Maya, Clarksona i Hammonda (w takiej kolejności) bardzo lubię. Niestety to co zaprezentowali na Narodowym to całkowita klapa. To że było nudno, to że było to przegadane, to że nie było tłumaczone, to że było to tak jakbym oglądał kolejny odcinek Top Gear, ale zamiast przed telewizorem przy dobrej kawie to na zimnym stadionie na telebimie (ze względu na odległość inaczej nic nie było widać), to to wszystko bym zniósł i nic tu nie pisał, ale ….. Jednym z najciekawszych numerów miał być pokaz jazdy motocyklami w kuli. I rzeczywiście dla widzów zgromadzonych na stadionie był, im się podobało, 50 tys. ludzi biło brawo i wszyscy zastanawiali się jak oni nie powpadają na siebie. Niestety dla mnie właśnie ten pokaz dobitnie potwierdził mizerność tego co zaprezentowali chłopaki z Top Gear. Dlaczego? Otóż podobny numer widziałem 2 lata temu w Cyrku Zalewski, przy czym wówczas poruszało się w kuli  czterech motocyklistów (jak na Narodowym), a do tego do środka wchodziła jeszcze ładna dziewczyna (z tego co pamiętam przy dwóch lub trzech motorach w kuli). A zatem Brytyjczycy, ku uciesze gawiedzi, powtórzyli, ale w gorszym wykonaniu, numer z polskiego cyrku. Można to całe ich show ocenić podobnie entuzjastycznie jak kiedyś Jeremy Clarkson ocenił Poloneza. Po tym pokazie z motocyklami wyszedłem ze Stadionu, podobnie jak człowiek, który wyłącza nudny film po półgodzinie oglądania. Może później było ciekawiej, ale mocno w to wątpię. Gdybym kupił bilet tylko na Top Gear live to byłoby to najgorzej wydane 129 zł w tym roku (razy ileś tam jeżeli doliczę bilety dzieciaków). Jak już wspomniałem jednak, pierwsza część Vervy całkiem fajna i przede wszystkim widowiskowa, młodzianom się podobało, a taki był główny cel.  

Tak wyglądało to w cyrku (bez dziewczyny w kuli – jakoś w necie nie mogłem znaleźć tej opcji).




Autorem tekstu i screenów jest Marcin Litwinowicz. Dziękuję!




2 komentarze:

  1. Właśnie szukam pomysłu na świąteczny prezent dla brata i widzę, że trafiłem w dobre miejsce :-) Na początku myślałem o jakimś gadżecie, ale widząc jego kolekcję ubrań, kubków i akcesoriów doszedłem do wniosku, że tego typu rzeczy ma już wystarczająco dużo. Konspekt to fajna sprawa ale chyba już mi się nie uda żadnego sprowadzić do Polski... chyba, że znalazłbym jakiś na Brytyjskim eBay'u (cóż, przynajmniej mam pomysł na prezent urodzinowy). Też byłem na Verva Street Racing i też z dziećmi. Zimno nam nie przeszkadzało... co innego nuda na koniec. "popisy" Top Gear nas znudziły (tym bardziej, że dzieci nie znają jeszcze angielskiego) i wyszliśmy szybciej niż planowaliśmy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie szukam pomysłu na świąteczny prezent dla brata i widzę, że trafiłem w dobre miejsce :-) Na początku myślałem o jakimś gadżecie, ale widząc jego kolekcję ubrań, kubków i akcesoriów doszedłem do wniosku, że tego typu rzeczy ma już wystarczająco dużo. Konspekt to fajna sprawa ale chyba już mi się nie uda żadnego sprowadzić do Polski... chyba, że znalazłbym jakiś na Brytyjskim eBay'u (cóż, przynajmniej mam pomysł na prezent urodzinowy). Też byłem na Verva Street Racing i też z dziećmi. Zimno nam nie przeszkadzało... co innego nuda na koniec. "popisy" Top Gear nas znudziły (tym bardziej, że dzieci nie znają jeszcze angielskiego) i wyszliśmy szybciej niż planowaliśmy ;-)

    OdpowiedzUsuń