Zapraszam na kolejny genialny wpis autorstwa Marcina Litwinowicza
Wpis o Lancii 037 zakończyłem zdjęciami Timo Salonena, który akurat z tym włoskim producentem aut niewiele miał wspólnego (choć w latach 70-tych dosiadał Fiata 131 Abarth). Wpadłem na pomysł, żeby jakoś ten wątek połączyć z tematem, o którym zawsze chciałem napisać, czyli rywalizacji w latach 80-tych Andrzeja Kopera z Marianem Bublewiczem. Pewnie wielu z Was zadaje sobie pytanie, ale jak to się ma do Salonena ?
Nie lubię mówić „a kiedyś to wszystko było lepsze”, ale akurat w odniesieniu do motor sportu jest to absolutna prawda. 30 lat temu auta rajdowe pozbawione były całej tej cholernej elektroniki, myślącej i wykonującej robotę za kierowcę, a do tego były szybkie i niebezpieczne. I jeszcze ci kierowcy, kibice, setki tysięcy ludzi na rajdach Mistrzostw Świata... To wszystko powodowało, że mówi się o tamtym czasie „złota era rajdów”.
Na przełomie lat 80-tych i 90-tych nie tylko serca fanów rajdów biły bardzo mocno. Zainteresowanie ogniskowało się głównie wokół rywalizacji w F1 pomiędzy Ayrtonem Senną i Alainem Prostem. Prost był mistrzem świata w 1985, 1986, 1989 i 1993 roku, natomiast Senna w 1988, 1990 i 1991 roku. To nie była tylko rywalizacja sportowa, ale również wojna psychologiczna, toczona na torze i poza nim, w tym w kuluarach FIA. Żeby zobrazować o co chodziło w ich rywalizacji należy obejrzeć wspaniały wyścig na torze Suzuka w Japonii w 1989 roku (w dużym skrócie, Senna żeby zachować szanse na tytuł mistrza świata musiał wygrać, nieukończenie przez niego wyścigu dawało tytuł Prostowi – Francuzowi zależało zatem, żeby wyeliminować Sennę wszelkimi metodami, tym bardziej, że nie mógł z nim wygrać w uczciwej walce na torze; doszło do kolizji spowodowanej przez Prosta, w wyniku której Francuz wycofał się z wyścigu, a Senna omijając szykanę wrócił na tor, zjechał do boksu serwisowego w celu wymiany przedniego spoilera, a następnie po dramatycznym pościgu wygrał wyścig w końcówce wyprzedzając Alessandro Nanniniego; po długich obradach sędziowie - a faktycznie rodak Prosta, szef FIA Jean Marie Balestre - uznali, że Senna złamał regulamin, w wyniku czego został on niesłusznie zdyskwalifikowany).
Zarówno Ayrton Senna, jak i Alain Prost byli bożyszczami w swoich krajach, a zainteresowanie nimi wykraczało daleko poza świat F1.
Przyjmując oczywiście odpowiednią skalę, doskonale pamiętam podobną rywalizację w czasach schyłkowego PRL-u pomiędzy Marianem Bublewiczem i Andrzejem Koperem. Bubel to był ten rzekomo szybszy, postrzegany jako tytan pracy i bardziej lubiany przez kibiców. Koper zaś to ten bardziej zamknięty w sobie, raczej nastawiony na dojechanie i ciułanie punktów, a ponadto nie interesowała go wygrana za wszelką cenę . O ile dzisiaj o Marianie Bublewiczu ludzie pamiętają, nawet ci niezwiązani z rajdami, to Andrzej Koper jest raczej postacią zapomnianą. Media nastawione na tematykę motoryzacyjną nieraz przypominają idoli lat 70-tych: Zasada, Jaroszewicz, Verisella, Stawowiak, Żyszkowski. Pisze się też o idolach lat 90-tych: Hołowczyc, Kuzaj, Kulig, Przybylski, Gryczyński, Wisławski. Wokół Andrzeja Kopera natomiast jakby zapadła cisza - choć przecież to człowiek, który zdobył 4 tytuły Mistrza Polski (oczywiście licząc tylko te w klasyfikacji generalnej).
Pierwszy tytuł Mistrza Polski Andrzej Koper zdobył w 1982 r. prowadząc Renault 5 Alpine. Wówczas jego pilotem był Włodzimierz Krzemiński. Drugie miejsce w tym sezonie zajął Marian Bublewicz startując Oplem Kadettem GT/E.
W kolejnym sezonie (1983 r.) Mistrzem Polski został Marian Bublewicz zasiadając za kierownicą Poloneza 2000. W latach 1984 i 1985 ponownie tytuł przeszedł w ręce Andrzeja Kopera. Wtedy też u Kopera na prawym fotelu zasiadał Krzysztof Gęborys i pomagał mu aż do roku 1988. W sezonie 85 Koper przesiadł się z Renault 5 do Renault 11 Turbo, którym ścigał się do końca sezonu 89. Było to auto dość nowoczesne jak na owe czasy, choć dysponowało silnikiem o pojemności tylko 1400 cm. Pamiętajmy jednak, że zaraz po likwidacji grupy B nie było właściwie aut specjalnie zbudowanych do sportu, a producenci „na szybko” dostosowywali swoje samochody do rajdów, homologując je w grupie A lub N.
W roku 1986 r. Mistrzem Polski został Mariusz Kostrzak, a w 1987 r. tytuł powrócił w ręce Mariana Bublewicza, który dalej był pierwszym kierowcą fabrycznego teamu FSO. W roku 1988 Andrzej Koper zdobywa swój ostatni tytuł Mistrza Polski w klasyfikacji generalnej pokonując Mariana Bublewicza, który to zajmuje drugie miejsce. O umiejętnościach Kopera niech świadczy fakt, że w sezonie 88 Bubel dysponował już Mazdą 323 Turbo 4WD, czyli autem bardzo konkurencyjnym w stosunku do Renault 11 Turbo, a do tego z napędem na 4 koła. Kolejne cztery tytuły Mistrza Polski, aż do 1992 r., zdobywał już Marian Bublewicz, przy czym należy zaznaczyć, że Andrzej Koper nie mógł już z nim nawiązać równorzędnej walki ze względów sprzętowych. Przesiadka w roku 1990 z Renault 11 Turbo do VW Golfa GTI 16V (nie była to wersja Rallye) to właściwie nie wiadomo, czy była krokiem do przodu, czy do tyłu. W 1991 r. Bubel, dzięki potężnemu, jak na polskie warunki, wsparciu firmy Marlboro, przesiadł się do Sierry Cosworth i zupełnie odjechał, co było oczywiście nieuniknione.
A zatem, podsumowując statystyki, jeżeli przyjmiemy lata 1982 – 1990, czyli okres kiedy Bublewicz i Koper dysponowali w miarę porównywalnymi samochodami, obydwaj zdobyli po cztery tytuły Mistrza Polski. Można by powiedzieć, że remis, choć może ze wskazaniem na Kopera? W sezonach 89 i 90 trudno mówić o możliwości nawiązania przez niego równorzędnej walki z czteronapędową, uturbioną Mazdą, skoro dysponował on przestarzałą już wtedy Renault 11, a później przednionapędowym Golfem. Do tego za Bublewiczem zawsze stało lepsze zaplecze, najpierw team fabryczny FSO, a później możny sponsor w postaci firmy Marlboro. Wielu sądzi, że to Marian Bublewicz był najlepszym polskim kierowcą, ale może jednak lepszym był Andrzej Koper? Zdaję sobie sprawę, że to dość kontrowersyjna teza, tym bardziej, że o ocenie danego zawodnika nie decydują tylko statystyki. Niewątpliwie jednak warto o Andrzeju Koperze pamiętać i przypominać o jego sukcesach.
A idąc dalej, jak do tego wszystkiego ma się wspomniany na wstępie Timo Salonenem? Otóż po likwidacji grupy B kierowca ten przez wiele lat był podporą rajdowego zespołu Mazdy w Mistrzostwach Świata. W latach 1987 – 1989 prowadząc Mazdę 323 4WD, homologowaną oczywiście w grupie A, odniósł kilka znaczących sukcesów, w tym m. in. wygrał Rajd Szwecji w 1987 r, zajął 2 miejsce w Rajdzie Wielkiej Brytanii (RAC Rally) w 1988 r. oraz Rajdzie 1000 Jezior w 1989 r. Był to oczywiście tylko cień wyników z sezonu 1985, gdy Salonen został mistrzem świata i to osiągając zdecydowaną przewagę nad drugim w klasyfikacji generalnej Stigiem Blomqvistem, czy nawet z sezonu 1986, w którym zajął 3 miejsce w klasyfikacji generalnej.
Mazdą 323 4WD w latach 1988 – 1990 startował również Marian Bublewicz, najpierw na prawym fotelu z Jackiem Wypychem, a następnie Ryszardem Żyszkowskim.
Mazda 323 to też, podobnie jak Andrzej Koper, taki trochę zapomniany uczestnik polskich rajdów. Oczywiście dla miłośników rajdów wiadomym jest to, że Bubel przez wiele lat dosiadał to auto. W powszechnym odbiorze jednak, wśród osób które dość pobieżnie śledzą tę dyscyplinę, funkcjonuje przeświadczenie, że Marian Bublewicz, po latach jazdy dla FSO, przesiadł się od razu z Poloneza do Forda Coswortha. Warto zatem, oprócz Andrzeja Kopera, przypomnieć również Mazdę 323 4WD.
Auto to w wersji drogowej dysponowało mocą 140 KM, natomiast w specyfikacji rajdowej A-grupy 240-250 KM przy 6500 obr/min. Wersja N-grupowa była znacznie słabsza, parametrami zbliżone raczej do wersji drogowej niż do A-grupowej.
Jak Mazda 323 prezentowała się na tle ówczesnej konkurencji? Zdecydowanie największą wadą auta był brak mocy wynikający w szczególności z pojemności silnika. Silniki Mazdy nie mogły równać się dwulitrowym silnikom Lancii, a pod koniec lat 80-tych również coraz mocniej naciskającej konkurencji w postaci np. Mitsubishi Galant VR-4, czy Forda Sierra Cosworth. Do atutów Mazdy należała natomiast niska masa, świetny układ przeniesienia napędu i zwrotność.
O ile w drugiej połowie lat 80-tych Mazda 323 4WD nie nawiązała równorzędnej walki z najlepszymi teamami w grupie-A, to w grupie N auto to było jednym z najlepszych w swojej klasie. W 1988 r. Pascal Gaban zdobył tytuł Mistrza Świata na modelu 323 4WD (konkurował wówczas głównie z Deltami Integrale i Renault 5 GT Turbo). Później jego sukcesy w zespole Mazdy kontynuował Gregoire De Mevius. TUTAJ przykład, że w świecie bardzo wyśrubowanych cen za oryginalne auta rajdowe można trafić na prawdziwą okazję.
Pierwsza Mazda 323 4WD trafiła do Polski wraz z utworzeniem
w 1988 r. teamu Marlboro, którego
gwiazdą został oczywiście Marian Bublewicz. Auto zakupione zostało dla niego w
Belgii i było w specyfikacji N-grupowej. Sezon 88 rozpoczął się bardzo udanie
wygraną w Rajdzie Zimowym, choć wtedy Koper jechał autem treningowym. Na następnym rajdzie, czyli Elmocie,
Bublewicz miał ciężki wypadek, w wyniku którego trafił do szpitala. Nie
ukończył również Rajdu Wisły. Choć w tym sezonie wygrał jeszcze Rajd Kormoran,
Warszawski i Krakowski to jednak dzięki regularnej jeździe Mistrzem Polski w
1988 r. został Andrzej Koper (po raz ostatni).
W roku 1989 i 1990 Bublewicz nie dał już szans coraz
silniejszej konkurencji (np. Pawłowi Przybylskiemu w Audi Coupe Quattro)
wygrywając praktycznie zawsze, kiedy dojeżdżał do mety. Po raz ostatni Bubel
jechał Mazdą 323 w 1991 r. w Rajdzie Zimowym, z którego odpadł po awarii
silnika (oczywiście prowadząc w klasyfikacji). Potem nastała już era Sierry
Cosworth.
Mazdami 323 4WD na przełomie lat 80-tych i 90-tych
dysponowali również inni polscy kierowcy. Były to auta, w porównaniu do konkurencji
ze światowej czołówki, tańsze, a zatem bardziej dostępne dla polskich
zawodników (przynajmniej na pewno tak można powiedzieć o początku lat 90-tych).
Już w 1988 r. Mazdą 323 4WD dysponował również Mirosław Karchulec, który w
sezonie tym zajął 3 miejsce w generalce, a w sezonie 1989 był nawet wicemistrzem Polski (przed Koperem), wygrywając Rajd Warszawski.
W sezonie 1991 N-grupową Mazdą 323 4WD jeździli również Krzysztof Hołowczyc i Robert Gryczyński. Najbardziej spektakularną Mazdą 323 w Polsce było chyba auto Romualda Chałasa: A-grupowa rajdówka po Timo Salonenie zakupiona w Mazda Team Europe (głównym sponsorem Chałasa była wtedy firma Universal).
Poniżej chciałem zaprezentować prospekty aut wspomnianych we wpisie, a do tego prospekt Mazdy 323 GT-R.
A więc na początek prospekt Renault 5 Alpine (wersja Turbo)...
...i prospekt Opla Kadetta GT/E
Prospekt Renault 11 Turbo - przez wiele lat podstawowa broń Andrzeja Kopera
Oprócz Kopera najważniejszy bohater (a może bohaterka) tego wpisu, czyli Mazdy 323 4WD, tu prospekt z rynku francuskiego...
...i z niemieckiego
I na koniec prospekt Mazdy 323 GT-R
Autorem tekstu oraz skanów jest Marcin Litwinowicz. Dziękuję!
Ależ stronniczy ten tekst o wypadku na Suzuce ;)
OdpowiedzUsuńWarto podkreślić, że Bubel cały czas do 1988 roku jeździł samochodami tylnonapędowymi, w których czuł się jak ryba w wodzie. Marian cały czas uczył się tego samochodu, zaś Andrzej Koper był już mocno "wjeżdżony" w swoje Renault. Do tego poważny wypadek na Rajdzie Elmot w 1988 roku. Marian z sześciu rajdów nie ukończył dwóch (a cztery wygrał) więc gdyby nie awaria na Rajdzie Wisły, ten tytuł mógłby przypaść Marianowi.
OdpowiedzUsuń"Mimo kilku problemów,wypadku na Rajdzie Elmot i przegranej z Andrzejem Koperem uważam, że ten sezon był udany"~Marian Bublewicz